Zaczęło się, a jakże, od rozmowy - konkretniej od stwierdzenia, że CDP uwielbia zabijać sympatycznych bohaterów i wobec tego należy oczekiwać, że w Dzikim Gonie zginie Iorweth albo Roche, a najpewniej obaj. Potem wymyślił mi się quest do gry. Jako że premiera w lutym i pomysłu raczej nie uda mi się już sprzedać...
Zygfryd. Miniaturki, studium postaci w tonacjach i długościach różnych.
OOC, Tiana/Facilier, postkolonializm, trollujemy baśnie w dalszym ciągu. Uczciwie biorąc, rzecz wymyśliła się przed obejrzeniem filmu, a po odsłuchaniu/obejrzeniu "Na Południu w Luizjanie", czyli właściwie jest to fik do piosenki.
Zmiana funkcji. Wiedźmin, owszem, gra, owszem, ale z tematu zrobił mi się zsyp na komedyjki wszelakie, nie tylko przebierane. ;)
Cóż, emocjonalne i dosłowne porno. Z każdej strony, w każdym detalu. Ves w Niebieskich Pasach, pisane przy stałym, nieustającym dopingu i marudzeniu Filigranki.
Retelling, czyli trollujemy baśń. Ale zaprawdę, zaprawdę, absurd polityczny był tam straszliwy.
Trochę prequel do "Serce ustało", trochę łatka, głównie ćwiczenie z OC. Ślub Ves. W Belleteyn, na dobrą wróżbę. ;)
Ja naprawdę rozumiem mechanizm bajek i dobrze wiem, że Tiana musiała spełnić swoje marzenie, a Naveen zostać z nią i w pocie czoła prowadzić restaurację. Nie zmienia to faktu, że w finale nieodmiennie mam ochotę jęknąć: "Dude, serio? Naprawdę postanowiłeś zostać w Nowym Orleanie, mając możliwość odjazdu w miejsce, gdzie nie będziecie dyskryminowani!"
W pewnym momencie zaczęłam robić z tym światem, co chcę - czyli chyba lekkie AU. Leciutkie.
Fluff, crack, Rincewind.